Patrzysz w jej oczy i od razu czujesz ukłucie w sercu.
Jest w nich coś niezwykłego - mieszanka delikatności, tęsknoty i nadziei. Doris ma zaledwie około dziewięciu miesięcy. To jeszcze dziecko, które dopiero poznaje świat. Całe życie dopiero przed nią, a już zdążyła doświadczyć samotności i zamknięcia. Zamiast biegać po łąkach i tarzać się w trawie, spędzała dni w kojcu, czekając… na kogoś, kto ją zauważy.
Mimo trudnego początku Doris wciąż ma w sobie tę cudowną, niegasnącą radość życia. Wystarczy spojrzeć, jak jej ogonek zaczyna delikatnie merdać, gdy zobaczy znajomą twarz, jak cichutko kładzie łepek na kolanach człowieka, jakby chciała powiedzieć: „Już mi dobrze, już nie muszę się bać.”
Z początku bywa nieśmiała. Potrzebuje odrobiny czasu, by zaufać, by zrozumieć, że nikt już jej nie skrzywdzi. Ale kiedy to nastąpi, jej serce otwiera się całkowicie. Doris potrafi kochać całą sobą - wtula się delikatnie, przytula, jakby chciała stopić się z człowiekiem. Jest czuła, wrażliwa, niezwykle łagodna.
Szuka swojego domu - nie tylko miejsca, ale przede wszystkim serca, w którym wreszcie poczuje się bezpieczna.